Złudne wrażenie [Uruha x Aoi]

- Au, cholero jedna! – warknąłem ostro, popychając Uruhę na łóżko. Dostałem z liścia od pijanego gitarzysty, westchnąłem cicho i popatrzyłem na niego pobłażliwie.
- Ych, nie ych denerwuj się ych – powiedział to z pijacką czkawką. Będąc zły na przyjaciela podszedłem do niego i zbliżyłem głowę.
- I tak nie będziesz jutro tego pamiętał… A więc co mi szkodzi? – Delikatnie musnąłem jego usta.
-A… Aoi… - pisnął jak małe dziecko i popatrzył mi prosto w oczy, podskakiwały w nich iskierki. Był szczęśliwy – Ale… ja nie chcę o tym zapomnieć! – zignorowałem go i tylko delikatnie przytuliłem.
- Idź spać pijaku… - szepnąłem i wyszedłem z sypialni.


NASTĘPNEGO DNIA
-Dobry - do sali nagrań wszedł skacowany Uru, był blady jak ściana. Bałem się, a co jeśli pamiętał? Muszę udawać, że nic się nie stało. Kocham go, ale boję się, że teraz odsunie się ode mnie, a zaszedłem przecież tak daleko. Westchnąłem cicho i rozłożyłem się na kanapie. Kiedy opadł koło mnie, spytałem go dźwięcznym głosem.
- Jak się czujesz? Niczego pewnie nie pamiętasz – posłałem mu fałszywy uśmiech, zaśmiałem się sam do siebie.
-Nie, czemu tak sądzisz… kotku? – powiedział to tak kusząco. Zaczął zmniejszać odległość między naszymi twarzami, wzdrygnąłem się przestraszony. Podniosłem się szybko z kanapy – Ej, czemu się tak zachowujesz?! – spytał zmieszany. Bałem się bliskości z nim, chociaż tego pragnąłem.
- Jak? – udawałem, że nie wiem, o co może chodzić.
- Jak to jak? Wczoraj mnie pocałowałeś, a dzisiaj udajesz, że nic nie było… - powiedział zawiedziony, wstał i podszedł do mnie.
- Chyba coś musiałeś sobie uroić – zakpiłem, a moje serce bolało jak nigdy – Nie jestem żadnym spaczylem ani pedałem – warknąłem, nie chciałem, wybacz mi. Uru odskoczył ode mnie, najwidoczniej nie spodziewał się takich słów z mojej strony.
- Jesteś homofobem? – spytał mnie zasmucony, a w jego oczach pojawiły się łzy, zraniłem go najbardziej, jak to tylko jest możliwe.
- Nie! Toleruję takich ludzi, przecież wiesz. Źle się wyraziłem… - powiedziałem to łamiącym się głosem.
- Zawsze! Znowu to samo! Wszyscy tacy jesteście, bawicie się uczuciami, dajecie nadzieję, a potem po prostu udajecie, że nic nie było… Bo po co?! Jestem tylko dziwką, mam cierpieć – taka jest moja rola. – z jego oczu popłynęły srebrne stróżki łez – Z resztą nieważne, i tak ty i reszta macie mnie w dupie… - prychnął i szybko wyszedł z pokoju. Nie mogłem się ruszyć. Przed chwilą powiedział mi coś takiego, a ja nie potrafiłem się zdobyć na odwagę.
„Idiota!” - wydarłem się sam na siebie. W pewnej chwili zauważyłem, że po moich policzkach płyną łzy.

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
Nie odzywaliśmy się do siebie. Wśród chłopaków udawaliśmy, że wszystko w jest porządku. Niestety - nie było. Robiliśmy fanservice taki, jak nigdy. Potrafiliśmy rzucić grę i wsłuchując się w okrzyki fanek „Uru kiss Aoi”, podeszliśmy do siebie i zaczęliśmy się całować namiętnie, to przypomniało gwałt. Brutalny, ostry pocałunek. Wszystkie fanki piszczały z podniecenia, a to nas jeszcze bardziej motywowało do dalszych działań. W końcu Ruki kazał nam się od siebie oderwać. Kai miał minę, jakby miał ochotę oderżnąć nam za to głowy. Tak bardzo pragnęliśmy swojej bliskości. Wszystkim, którzy pytali o to, co się stało na scenie mówiliśmy, że to tylko dla fanek, które domagały się tego. Reszta zespołu znała prawdę. Kiedy zeszliśmy ze sceny na ostatnim koncercie skryłem się w przebieralni. Oparłem się plecami o ścianę i zjechałem na podłogę, podciągnąłem kolana pod brodę - znów płakałem. Delikatnie dotknąłem ust na których gitarzysta złożył pocałunek. Łzy popłynęły jeszcze mocniej, zacząłem płakać na głos. Wtedy do pokoju wszedł Uruha. Nie wiedział, że tu jestem. Dopiero, kiedy usłyszał ciche łkanie zapalił światło i zaskoczony klęknął przy mnie. Popatrzył na mnie oczyma pełnymi bólu i rozpaczy. Wiedziałem, że to moja wina. Zacząłem łkać jeszcze głośniej, on też zaczął płakać. Ująłem jego twarz w dłoniach i szepnąłem cicho.
- Wybacz mi, że popełniłem tak straszliwy błąd… – popatrzył na mnie zaskoczony. Chyba nie wiedział, że płaczemy z tego samego powodu. Westchnąłem cicho. Kiedy przytulił mnie do siebie, poczułem błogie ciepło. Łzy silnie napierały na moje powieki.
- Ćśśś, nie płacz. Nie mogłeś wiedzieć, a ja zareagowałem zbyt mocno. Byłem raniony tyle razy. Czułem, że tym razem będzie tak samo… Tak trudno było mi się na ciebie gniewać. Nie potrafię cię znienawidzić, bo kocham cię już od bardzo dawna. Zajmujesz każdą moją myśl. Kiedy robiliśmy ten ostatni fanservice na scenie, nie chciałem z niej schodzić. Byłem wkurzony, że chłopcy nas od siebie oderwali. Tak bardzo cię pragnąłem. – mówił zupełnie łamiącym się głosem. Nie mogłem znieść myśli, że to wszystko moja wina.
- Żałuję tego. Uwierz mi, że czuję do ciebie tak wiele. Bałem się, że ty nie będziesz czuł tego samego… a wtedy nie dość, że moje życie, ale także nasza przyjaźń ległaby w gruzach. – szepnąłem cicho. Wtedy Uruha zbliżył swoją twarz do mojej i popatrzył na mnie maślanymi oczkami.
- Kochasz mnie? Naprawdę? – spytał z nadzieją w głosie. Słysząc to pozbyłem się wszelkich wątpliwości, co do uczuć jakimi go darzę. 
- Nigdy nie byłem pewien czegokolwiek tak bardzo, jak tego– Uru zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje wargi. Po krótki zetknięciu, przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Delikatnie je uchyliłem i tym samym zachęciłem chłopaka do dalszej zabawy. Kiedy badał moje podniebienie, zęby, często bawił się z moim językiem, ja jęczałem prosto w usta kochanka. Zaczął błądzić dłonią po mojej klatce piersiowej. Postanowiłem robić to samo, bo chciałem, aby on był równie podniecony jak ja. Usłyszeliśmy kroki, które zbliżały się w naszą stronę. Odsunęliśmy się od siebie, a ja po chwili wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Wtedy do ciasnego pokoju wpadli Reita i Ruki. Basista trzymał dłonie na pośladkach i muskał szyję wokalisty. Dopiero po chwili spostrzegli się, że mają świadków. Oderwali się od siebie, Reita popatrzył na nas z  zakłopotaniem, a Ruki, który nie miał z tym najmniejszego problemu, najchętniej wróciłby do obmacywania kochanka. Popatrzyli się obydwaj na nas. Ruki pisnął szczęśliwy.
- Nie wierzę! Wy? Razem? Jakie to słodkie! – krzyknął. Będąc lekko zdezorientowani popatrzyliśmy na Reitę. Ten tylko wskazał na puszkę piwa w dłoni małego*.
- Chodź skarbie, jesteś zalany. Nie powinieneś się nikomu pokazywać w takim stanie – powiedział z bezradnością szmaciarz**.
- Mrrr… Kotku, wiem, że chcesz się ze mną pieprzyć dzisiaj, ale nie popędzaj mnie – zawstydzony basista, zakrył twarz dłonią. Wtedy Ruki rzucił się na niego i zaczął go całować. Powoli wkładał dłonie pod T-shirt wyższego. Myślałem, że zaraz złapię ukochanego i zrobię to samo, ale byłem trochę zawstydzony tym, że tamtej parce nie przeszkadzała widownia. Kiedy zauważyłem, że zaczynają się rozbierać, wstałem pośpiesznie i pociągnąłem za sobą Uruhę. 
- Wiecie, to my może sobie pójdziemy – powiedział z bananem na twarzy. Nigdy nic mnie tak bardzo nie podnieciło. Gdy wyszliśmy z pokoju stanęliśmy, jak wryci nasłuchując sapania i jęków przyjaciół. – Czy ja mam jakieś omamy? Oni są razem? Przecież jeszcze nie dawno byliby się w stanie zabić… a teraz wow. – westchnąłem ciężko i popatrzyłem na Uru. Miał takie rozpalające spojrzenie. Czułem, jak rozbiera mnie wzrokiem. Przez co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. 
- Tak~! Rei, szybciej… Aaah! – usłyszeliśmy pełen ekstazy krzyk wokalisty. Przeszły nas podniecające ciarki. Otworzyłem szerzej oczy.
- Dobra, czuję się dziwnie, może pójdziemy gdzieś indziej … - parsknąłem śmiechem, a gitarzysta pocałował mnie z zaskoczenia. Od razu zacząłem oddawać pocałunki. Chwycił mnie za dłoń i splótł nasze palce. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Gdy ruszyliśmy krzyki Rukiego były coraz głośniejsze. Było ich słychać wszędzie. Kiedy przechodziliśmy koło garderoby usłyszeliśmy gardłowe jękniecie. Drzwi były uchylone, ku naszemu zaskoczeniu był to Kai, który siedział okrakiem na… Co tu, do jasnej cholery, robi Miyavi?! Popatrzyliśmy na siebie będąc w zupełnym szoku. Wszyscy członkowie the GazettE byli homoseksualni. To by się nawet zgadzało. Uru pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do toalety. Zaczęliśmy się do siebie dobierać. Robiliśmy wszystko - od niewinnych delikatnych pocałunków, po najbardziej perwersyjne i brutalne działania. Gdy rano zwlokłem się z kanapy znajdującej się w niewielkim pomieszczeniu, upadłem pod naporem bólu pleców. Nie dziwię się, po takich zabawach było to naturalne. Czułem się wyśmienicie, pomimo łamiącego bólu. 





* uwielbiam mówić o Rukim: mały, niziutki, itd. To takie słodkie (Pulpecik też, wina Akano!)
** Szmaciarz, bo już wiele razy zauważyłam, że niektórzy mówią na opaskę szmata xD

7 komentarzy:

  1. Hah! Kocham takie twory - każdy z każdym! :D Aoiha i Reituki to moje ulubione, a także z tym KaiMeev trafiłaś w ME GUSTA <3 Bardzo fajne opowiadanie i czekam na więcej! :D
    Pozdrawiam i weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! muhahaha...
    ale ja chce seks kochana!! xDDD
    zawaliste...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, cały czas czekałam na TĄ scenę a tu koniec XDD. Miałam wrażenie, że przez całego shota oni właśnie do tego dążą, a teraz czuję, ze to jest nieskończone buu ;___;.
    Fajny pomysł z tym, że gdzie nie weszli, tam kogoś zastali haha. Podobało mi się, pisz częściej i zajrzyj też do mnie <3. Pozdro~

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, zgadzam się z poprzedniczkami. :D Myślałam, że będzie seks, ale się myliłam. Podobało mi się oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, to było świetne, ale nie dostałam tego czego chciałam. XD Kurde, czytam i czekam tu na jakieś małe porno z Uru i Aoi'm, a tu nic. D: Dowaliły mnie wrzaski Rukiego zza drzwi! *q* *fap-fap* Ja to chyba jakaś niewyżyta jestem co do Reituki. XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham opki, w których jest każdy z każdym. I zabawna była akcja w pokoiku xD
    Niestety nie potrafię za bardzo ... czytać (no nie wiem jak to określić), że niby Kai i Meev ? (po prost nie mogę)
    Ogółem podobało mi się ale ja kce seks >_<

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego co mi wiadomo, Akano prowadziła kiedyś bloga nieprawdaż? Nie wiesz może co się z nim stało?

    OdpowiedzUsuń