RUKI
Cierpię
znów… Czemu to jest tak cholernie niesprawiedliwe?… Czemu muszę
to w sobie trzymać?! Chcę wykrzyczeć całemu światu to, co mnie trapi. Chcę
żeby wszyscy wiedzieli, że
kocham! Nie mogę. Popatrzyłem smutno w sufit znajdujący
się nad moim łóżkiem. Jestem bezsilny, nic nie mogę
zrobić, boję się, że się ode mnie odsuniesz. Uznasz mnie za jakiegoś
dziwaka. To twoja wina… Bo cię poznałem, bo jesteś przy mnie w każdej
chwili. Dajesz mi nadzieję, ale przecież
jesteś hetero, masz dziewczynę. Znów zostanę
sam, napiszę piosenkę. Nieporadny kurdupel. Byłem
zły sam na siebie, na swoją
bezradność, na brak odwagi. A może
wszystko zmieni się na lepsze, kiedy ci powiem? Może
czujesz to samo? Nie! Ruki, uspokój się!
Nie dawaj sobie złudnych nadziei. Jest zakochany, szczęśliwy.
Nie możesz mu tego popsuć.
Byłbyś zły na mnie, że zaprzepaściłem
twoją szansę na szczęście. Powiedziałbyś,
że jestem egoistą
nieliczącym się z nikim. Liczę
się tylko z twoim zdaniem bo…
- KOCHAM CIĘ, AKIRA!~
Krzyknąłem, wiedziałem, że jestem sam w domu. Ciebie nie ma w pobliżu, byłem bezpieczny. Podniosłem się szybkim ruchem z łóżka, rozejrzałem po pustym, jak zwykle, pokoju. Kiedyś miałem szansę na normalne życie, mogłem znaleźć dziewczynę, może bym ją pokochał. Teraz już nie ma takiej możliwości, drogi odwrotu. To ty uświadomiłeś mi, że nie jestem normalny. To dzięki tobie wiem, że jeśli będę próbował kierować swoje uczucia do kobiet, to mi nie wyjdzie. Czemu? Wolę mężczyzn, jestem gejem. Swoje uczucia, swoje serce oddałem najlepszemu przyjacielowi, który nigdy ich nie odwzajemni. Pozostało mi udawać, że wszystko jest w porządku. Niestety, nie było. Poszedłem do toalety, nie zapalając światła. Przeszukałem całą półeczkę. Znalazłem swoje wybawienie, spokój. Żyletka - moja najlepsza przyjaciółka. Ona zawsze mnie zrozumie i pocieszy lekkimi cięciami. Co z tego, że nasz związek jest bolesny - ona daje mi wytchnienie. Kocham patrzeć na krew spływającą do umywalki. Pojedyncze cięcia, wzdłuż linii żył. Nie mogę ze sobą skończyć teraz. Nie jest to czas i miejsce, musisz wiedzieć, że to dla ciebie. Cierpiałem przez ten cały czas tylko dla ciebie. Gdyby nie ty - skończyłbym ze sobą, kiedy pierwszy raz zostawiła mnie dziewczyna. Wykorzystała mnie, żeby dostać się do wielkiego świata.
- Głupia suka… - warknąłem pod nosem.
Nie mogłem jej tego wybaczyć, ale ty pomogłeś mi wydostać się z depresji. Pisałem wtedy piosenki, wszystkie uczucia wlewałem w nie, musiałem jakoś się ich pozbyć. Teraz, mam komu powiedzieć o tym, co mnie trapi. Oprócz jeden rzeczy, to pozostaje we mnie. Wyniszcza mnie od środka. Umieram we własnym wnętrzu. Wyszedłem z wanny i opatrzyłem wciąż krwawiące ręce. Oby tego nie zauważyli, wtedy miałbyś do mnie pretensje, że znowu się tnę. Może się o mnie martwisz? Nie, nie martwisz się o mnie. Nie możesz się o mnie martwić, przecież nic dla ciebie nie znaczę, jestem tylko namiastką marnego istnienia. Stanąłem przed lustrem, ułożyłem włosy i znalazłem coś do ubrania. Mój ulubiony brązowy kardigan, czarne rurki i czarny T-shirt w serek. Spod rękawów wystawały bandaże, więc jak najszybciej zakryłem je jakimiś dodatkami. Teraz mogę iść, pewnie znowu będziesz z tą… ona ma imię i jest twoją dziewczyną.
Nie możesz mieć mu tego za złe, przecież on o niczym nie wie. Nie robi tego specjalnie, po prostu jest szczęśliwy. Westchnąłem cicho i wyszedłem z sypialni zostawiając nieład. Nie zjadłem nawet śniadania, nie byłem w stanie czegokolwiek przełknąć. Co za patetyczna sytuacja, jest jak zawsze… Ja denerwuję się przed każdym spotkaniem z tobą, a ty o niczym nie wiesz… Nie ma chwili, abym o tym nie myślał. Każdy element mojego życia jest oplątany przez myśli o Akirze. Kiedy dotarłem do studia, byłeś tam. Jakoś dziwnie zasmucony, sam. Gdzie ona jest? Może wyszła na chwilę… Podszedłem do ciebie i popatrzyłem prosto w oczy, przemawiała przez nie rozpacz i ból.
- Akira… co się stało? – spytałem przerażony, jeśli ona ci coś zrobiła… jeśli cię skrzywdziła, zginie z moich rąk! Nie wybaczę jej tego. Popatrzyłeś na mnie z jeszcze większym smutkiem, na twoich ustach pojawił się krzywy uśmiech.
- Nic… - szepnąłeś tym kuszącym, męskim tonem. Kłamałeś, znałem cię na wylot. Zawsze kiedy coś się stanie, mówisz, że wszystko jest w porządku. To przecież… Tak jak ja… Czemu wcześniej tego nie zauważyłem?…
- Akira, nie kłam… Widzę, że coś się stało – szepnąłem tonem pełnym troski i współczucia. Bałem się, że powiesz coś o wiele gorszego niż się spodziewałem.
- Ona… zostawiła mnie dla… - widziałem, że nie może ci to przejść przez gardło. Kto mógłby być cudowniejszy niż mój ukochany Akira?! – Dla Kyo… - powiedziałeś to, a z twoich oczu potoczyły się łzy. Nie, nie, moje słońce, nie płacz. Zabiję ją i tego zboczeńca!
- Ooh, Akira. Proszę, nie płacz, ona nie była ciebie warta… - szepnąłem, tyle słów cisnęło mi się na usta, ale nie wiedziałem, co mam powiedzieć – Pokochasz kogoś innego… zobaczysz - powiedziałem to z nadzieją w głosie. Tak niewiele brakowało, abym powiedział: „Pokochaj mnie Akira, proszę”. Powstrzymałem się z wielkim trudem. Nie mogłem teraz, czułeś się źle, a ja nie chciałem tego stanu pogarszać. Lekko chwyciłem twoją dłoń i przymknąłem oczy.
- KOCHAM CIĘ, AKIRA!~
Krzyknąłem, wiedziałem, że jestem sam w domu. Ciebie nie ma w pobliżu, byłem bezpieczny. Podniosłem się szybkim ruchem z łóżka, rozejrzałem po pustym, jak zwykle, pokoju. Kiedyś miałem szansę na normalne życie, mogłem znaleźć dziewczynę, może bym ją pokochał. Teraz już nie ma takiej możliwości, drogi odwrotu. To ty uświadomiłeś mi, że nie jestem normalny. To dzięki tobie wiem, że jeśli będę próbował kierować swoje uczucia do kobiet, to mi nie wyjdzie. Czemu? Wolę mężczyzn, jestem gejem. Swoje uczucia, swoje serce oddałem najlepszemu przyjacielowi, który nigdy ich nie odwzajemni. Pozostało mi udawać, że wszystko jest w porządku. Niestety, nie było. Poszedłem do toalety, nie zapalając światła. Przeszukałem całą półeczkę. Znalazłem swoje wybawienie, spokój. Żyletka - moja najlepsza przyjaciółka. Ona zawsze mnie zrozumie i pocieszy lekkimi cięciami. Co z tego, że nasz związek jest bolesny - ona daje mi wytchnienie. Kocham patrzeć na krew spływającą do umywalki. Pojedyncze cięcia, wzdłuż linii żył. Nie mogę ze sobą skończyć teraz. Nie jest to czas i miejsce, musisz wiedzieć, że to dla ciebie. Cierpiałem przez ten cały czas tylko dla ciebie. Gdyby nie ty - skończyłbym ze sobą, kiedy pierwszy raz zostawiła mnie dziewczyna. Wykorzystała mnie, żeby dostać się do wielkiego świata.
- Głupia suka… - warknąłem pod nosem.
Nie mogłem jej tego wybaczyć, ale ty pomogłeś mi wydostać się z depresji. Pisałem wtedy piosenki, wszystkie uczucia wlewałem w nie, musiałem jakoś się ich pozbyć. Teraz, mam komu powiedzieć o tym, co mnie trapi. Oprócz jeden rzeczy, to pozostaje we mnie. Wyniszcza mnie od środka. Umieram we własnym wnętrzu. Wyszedłem z wanny i opatrzyłem wciąż krwawiące ręce. Oby tego nie zauważyli, wtedy miałbyś do mnie pretensje, że znowu się tnę. Może się o mnie martwisz? Nie, nie martwisz się o mnie. Nie możesz się o mnie martwić, przecież nic dla ciebie nie znaczę, jestem tylko namiastką marnego istnienia. Stanąłem przed lustrem, ułożyłem włosy i znalazłem coś do ubrania. Mój ulubiony brązowy kardigan, czarne rurki i czarny T-shirt w serek. Spod rękawów wystawały bandaże, więc jak najszybciej zakryłem je jakimiś dodatkami. Teraz mogę iść, pewnie znowu będziesz z tą… ona ma imię i jest twoją dziewczyną.
Nie możesz mieć mu tego za złe, przecież on o niczym nie wie. Nie robi tego specjalnie, po prostu jest szczęśliwy. Westchnąłem cicho i wyszedłem z sypialni zostawiając nieład. Nie zjadłem nawet śniadania, nie byłem w stanie czegokolwiek przełknąć. Co za patetyczna sytuacja, jest jak zawsze… Ja denerwuję się przed każdym spotkaniem z tobą, a ty o niczym nie wiesz… Nie ma chwili, abym o tym nie myślał. Każdy element mojego życia jest oplątany przez myśli o Akirze. Kiedy dotarłem do studia, byłeś tam. Jakoś dziwnie zasmucony, sam. Gdzie ona jest? Może wyszła na chwilę… Podszedłem do ciebie i popatrzyłem prosto w oczy, przemawiała przez nie rozpacz i ból.
- Akira… co się stało? – spytałem przerażony, jeśli ona ci coś zrobiła… jeśli cię skrzywdziła, zginie z moich rąk! Nie wybaczę jej tego. Popatrzyłeś na mnie z jeszcze większym smutkiem, na twoich ustach pojawił się krzywy uśmiech.
- Nic… - szepnąłeś tym kuszącym, męskim tonem. Kłamałeś, znałem cię na wylot. Zawsze kiedy coś się stanie, mówisz, że wszystko jest w porządku. To przecież… Tak jak ja… Czemu wcześniej tego nie zauważyłem?…
- Akira, nie kłam… Widzę, że coś się stało – szepnąłem tonem pełnym troski i współczucia. Bałem się, że powiesz coś o wiele gorszego niż się spodziewałem.
- Ona… zostawiła mnie dla… - widziałem, że nie może ci to przejść przez gardło. Kto mógłby być cudowniejszy niż mój ukochany Akira?! – Dla Kyo… - powiedziałeś to, a z twoich oczu potoczyły się łzy. Nie, nie, moje słońce, nie płacz. Zabiję ją i tego zboczeńca!
- Ooh, Akira. Proszę, nie płacz, ona nie była ciebie warta… - szepnąłem, tyle słów cisnęło mi się na usta, ale nie wiedziałem, co mam powiedzieć – Pokochasz kogoś innego… zobaczysz - powiedziałem to z nadzieją w głosie. Tak niewiele brakowało, abym powiedział: „Pokochaj mnie Akira, proszę”. Powstrzymałem się z wielkim trudem. Nie mogłem teraz, czułeś się źle, a ja nie chciałem tego stanu pogarszać. Lekko chwyciłem twoją dłoń i przymknąłem oczy.
REITA
Nie płakałem, bo mnie zostawiła. Płakałem, bo ty mnie nie kochasz. Kiedy powiedziałeś, że pokocham kogoś innego miałem ochotę krzyknąć, że to właśnie ciebie kocham. Chciałem, żebyś wiedział, że to ty jesteś moją nadzieją na lepsze jutro. Lecz ty nigdy nie poczujesz tego samego. Mieliśmy mieć dzisiaj wywiad, kiedy wszyscy zajęliśmy swoje miejsca, zamieniłeś się z Uruhą, żeby siedzieć bliżej mnie. Ucieszyło mnie to, a z drugiej strony zasmuciło. Zrobiłeś to tylko dlatego, iż wiedziałeś, że nie jestem w najlepszej formie.
- Dobra chłopaki, to zacznijmy od pytania od fanek - wszyscy wiedzieliśmy, co to znaczy, zaśmiałem się pod nosem. Jakie to ironiczne. Akurat dziś.
– A więc Reita–san, czy masz ukochaną, bądź jesteś zakochany? – czemu wybrał akurat mnie, tak od razu? Wyczuwał coś? Te hieny mają jakiś dodatkowy zmysł?
- Ehhh, ano… Nie mam ukochanej. Mam nadzieję, że zadowoli to moje fanki. Ale… niestety muszę was zasmucić wiadomością, że jestem zakochany… - miałem nadzieję, że zrozumiesz, iż mówię o tobie. Otworzyłeś szerzej oczy. Zaskoczyłem cię? Najwyraźniej to zrobiłem gdyż, uchyliłeś lekko usta, które tak mnie kusiły. Miałem ochotę złapać twoją twarz w dłonie i pocałować cię. Nie mogę, odsunąłbyś się ode mnie. Znienawidziłbyś mnie, na pewno. Muszę się powstrzymać. Resztę wywiadu byłem nieobecny, co najśmieszniejsze - tylko mnie zadali to pytanie.
Matsumoto Takanori kocham cię… szepnąłem w myślach. Szkoda, że tego nie usłyszysz.
Nie płakałem, bo mnie zostawiła. Płakałem, bo ty mnie nie kochasz. Kiedy powiedziałeś, że pokocham kogoś innego miałem ochotę krzyknąć, że to właśnie ciebie kocham. Chciałem, żebyś wiedział, że to ty jesteś moją nadzieją na lepsze jutro. Lecz ty nigdy nie poczujesz tego samego. Mieliśmy mieć dzisiaj wywiad, kiedy wszyscy zajęliśmy swoje miejsca, zamieniłeś się z Uruhą, żeby siedzieć bliżej mnie. Ucieszyło mnie to, a z drugiej strony zasmuciło. Zrobiłeś to tylko dlatego, iż wiedziałeś, że nie jestem w najlepszej formie.
- Dobra chłopaki, to zacznijmy od pytania od fanek - wszyscy wiedzieliśmy, co to znaczy, zaśmiałem się pod nosem. Jakie to ironiczne. Akurat dziś.
– A więc Reita–san, czy masz ukochaną, bądź jesteś zakochany? – czemu wybrał akurat mnie, tak od razu? Wyczuwał coś? Te hieny mają jakiś dodatkowy zmysł?
- Ehhh, ano… Nie mam ukochanej. Mam nadzieję, że zadowoli to moje fanki. Ale… niestety muszę was zasmucić wiadomością, że jestem zakochany… - miałem nadzieję, że zrozumiesz, iż mówię o tobie. Otworzyłeś szerzej oczy. Zaskoczyłem cię? Najwyraźniej to zrobiłem gdyż, uchyliłeś lekko usta, które tak mnie kusiły. Miałem ochotę złapać twoją twarz w dłonie i pocałować cię. Nie mogę, odsunąłbyś się ode mnie. Znienawidziłbyś mnie, na pewno. Muszę się powstrzymać. Resztę wywiadu byłem nieobecny, co najśmieszniejsze - tylko mnie zadali to pytanie.
Matsumoto Takanori kocham cię… szepnąłem w myślach. Szkoda, że tego nie usłyszysz.
RUKI
Skończę z sobą… muszę. Znowu jesteś zakochany, kolejna ladacznica mi cię odbierze. Nie mogę tak żyć, to zbyt trudne. Już nie pomagają mi myśli, że może jednak coś do mnie czujesz. Wszelkie nadzieję prysnęły, teraz pozostała mi nicość. Nie zniosę myśli, że znów będę musiał przechodzić przez te wszystkie cierpienia. Kolejna kobieta cię zostawi, będę znowu patrzeć na twoją piękną, zapłakaną twarz. Będzie ci lepiej beze mnie, zobaczysz. Przeprowadzę się do ciebie, chcę żebyś przez moje ostatnie dni zapamiętał mnie jak najlepiej. Chcę, żeby, za każdym razem, gdy ci się przypomnę, na twojej twarzy pojawiał się uśmiech, a nie łzy.
Skończę z sobą… muszę. Znowu jesteś zakochany, kolejna ladacznica mi cię odbierze. Nie mogę tak żyć, to zbyt trudne. Już nie pomagają mi myśli, że może jednak coś do mnie czujesz. Wszelkie nadzieję prysnęły, teraz pozostała mi nicość. Nie zniosę myśli, że znów będę musiał przechodzić przez te wszystkie cierpienia. Kolejna kobieta cię zostawi, będę znowu patrzeć na twoją piękną, zapłakaną twarz. Będzie ci lepiej beze mnie, zobaczysz. Przeprowadzę się do ciebie, chcę żebyś przez moje ostatnie dni zapamiętał mnie jak najlepiej. Chcę, żeby, za każdym razem, gdy ci się przypomnę, na twojej twarzy pojawiał się uśmiech, a nie łzy.
REITA
Stanąłeś przed moimi drzwiami, a koło ciebie stała walizka. Na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, tak wielkie zrządzenie losu. Kiedy potrzebowałem twojej bliskości - ty znalazłeś się u mojego boku.
Nie pytałem co się stało, po prostu wpuściłem cię do środka i objąłem czule. Chciałem żebyś poczuł to, co przemawia przeze mnie. Zdawałem sobie sprawę, że nie czujesz tego samego, jednak nie mogłem się już powstrzymać. Tak bardzo pragnąłem twojej bliskości. Tuliłem cię długo, ty się nie wyrywałeś, myślałeś pewnie, że jest mi smutno.
Stanąłeś przed moimi drzwiami, a koło ciebie stała walizka. Na mojej twarzy od razu zawitał uśmiech, tak wielkie zrządzenie losu. Kiedy potrzebowałem twojej bliskości - ty znalazłeś się u mojego boku.
Nie pytałem co się stało, po prostu wpuściłem cię do środka i objąłem czule. Chciałem żebyś poczuł to, co przemawia przeze mnie. Zdawałem sobie sprawę, że nie czujesz tego samego, jednak nie mogłem się już powstrzymać. Tak bardzo pragnąłem twojej bliskości. Tuliłem cię długo, ty się nie wyrywałeś, myślałeś pewnie, że jest mi smutno.
RUKI
Czułem się tak błogo w twoich objęciach, robiłeś to z taką czułością. Pewnie dlatego, że było ci źle, czułeś się okropnie. Nie miałem siły, aby uwolnić się z twojego uścisku, chciałem zostać tak na zawsze. Nie mogę, jeszcze tylko trzy dni i pozbędziesz się problemu, jakim jestem ja. Miałem już plan, bardzo solidny. Wiedziałem, że nic mnie nie uratuje.
Czułem się tak błogo w twoich objęciach, robiłeś to z taką czułością. Pewnie dlatego, że było ci źle, czułeś się okropnie. Nie miałem siły, aby uwolnić się z twojego uścisku, chciałem zostać tak na zawsze. Nie mogę, jeszcze tylko trzy dni i pozbędziesz się problemu, jakim jestem ja. Miałem już plan, bardzo solidny. Wiedziałem, że nic mnie nie uratuje.
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Te trzy dni minęły tak, jak sobie to wyobraziłem. Mogłem pokazać ci, ile dla mnie znaczysz, ale nie powiedzieć tego wprost. Teraz stoję wpatrzony w zachód słońca, zostawiłem liścik, w którym wyznałem swoją miłość do ciebie. Spojrzałem w dół, było tak wysoko. Bałem się, ale z drugiej strony wszystko było mi obojętne. W końcu nic do mnie nie czujesz. Zapomnisz o mnie i wszystko będzie dobrze. Chciałem już skoczyć, kiedy usłyszałem krzyk.
- NIEEEEE! RUKI, NIE!
Biegłeś w moją stronę. Chciałeś mnie powstrzymać, byłeś tak blisko. Miałem nadzieję, że za daleko. Odepchnąłem się od barierki i myślałem, że lecę.
Te trzy dni minęły tak, jak sobie to wyobraziłem. Mogłem pokazać ci, ile dla mnie znaczysz, ale nie powiedzieć tego wprost. Teraz stoję wpatrzony w zachód słońca, zostawiłem liścik, w którym wyznałem swoją miłość do ciebie. Spojrzałem w dół, było tak wysoko. Bałem się, ale z drugiej strony wszystko było mi obojętne. W końcu nic do mnie nie czujesz. Zapomnisz o mnie i wszystko będzie dobrze. Chciałem już skoczyć, kiedy usłyszałem krzyk.
- NIEEEEE! RUKI, NIE!
Biegłeś w moją stronę. Chciałeś mnie powstrzymać, byłeś tak blisko. Miałem nadzieję, że za daleko. Odepchnąłem się od barierki i myślałem, że lecę.
REITA
Przeczytałem twój liścik w pośpiechu. Wiedziałem, gdzie cię szukać. Idioto! Czy ty nie widziałeś, jak bardzo cię kocham?! Rzuciłem się bezmyślnie do drzwi i ruszyłem do wieżowca, gdzie się poznaliśmy. Skoro chciałeś ze sobą skończyć, to wiedziałem, że wybierzesz miejsce która oboje kochaliśmy.
Wbiegłem na dach, stałeś odwrócony do mnie plecami, krzyknąłem. Rzuciłem się w szaleńczy bieg od którego zależało dalsze moje życie. Złapałem cię za płaszcz i z całej siły pociągnąłem w swoją stronę. Miałem cię w ramionach, byłeś bezpieczny. Nie mogłem dopuścić do tego, nie chciałem żebyś mnie zostawił. Co bym zrobił sam?
- Ru… Ruki – pisnąłem cicho, moje oczy zalały się łzami. Tuliłem cię od siebie, jak małe dziecko największy skarb – Czemu… Czemu mi nie powiedziałeś o swoim uczuciu? – spytałem łkając.
Przeczytałem twój liścik w pośpiechu. Wiedziałem, gdzie cię szukać. Idioto! Czy ty nie widziałeś, jak bardzo cię kocham?! Rzuciłem się bezmyślnie do drzwi i ruszyłem do wieżowca, gdzie się poznaliśmy. Skoro chciałeś ze sobą skończyć, to wiedziałem, że wybierzesz miejsce która oboje kochaliśmy.
Wbiegłem na dach, stałeś odwrócony do mnie plecami, krzyknąłem. Rzuciłem się w szaleńczy bieg od którego zależało dalsze moje życie. Złapałem cię za płaszcz i z całej siły pociągnąłem w swoją stronę. Miałem cię w ramionach, byłeś bezpieczny. Nie mogłem dopuścić do tego, nie chciałem żebyś mnie zostawił. Co bym zrobił sam?
- Ru… Ruki – pisnąłem cicho, moje oczy zalały się łzami. Tuliłem cię od siebie, jak małe dziecko największy skarb – Czemu… Czemu mi nie powiedziałeś o swoim uczuciu? – spytałem łkając.
RUKI
Wtuliłem się w ciebie najmocniej, jak mogłem. Ocaliłeś mnie. Popełniłbym tak kolosalny błąd. Nie liczyłem się z tobą, postąpiłem egoistycznie. Żałuję tego. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie już. Zawdzięczałem ci tyle, a teraz zawdzięczam wszystko.
- Bo bałem się… bałem się, że mnie odrzucisz. Znienawidzisz. A ja znów będę musiał cierpieć i będę tylko przysparzał ci kłopotów – Płakałem głośno, ledwo co można było mnie zrozumieć. Jednak ty miałeś wprawę, zrozumiałeś wszystko i delikatnie musnąłeś moje czoło. Popatrzyłem się na ciebie, ty także płakałeś. Twoje oczy były zrozpaczone. Oparłem się o ciebie, czułem się słabo.
Wtuliłem się w ciebie najmocniej, jak mogłem. Ocaliłeś mnie. Popełniłbym tak kolosalny błąd. Nie liczyłem się z tobą, postąpiłem egoistycznie. Żałuję tego. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie już. Zawdzięczałem ci tyle, a teraz zawdzięczam wszystko.
- Bo bałem się… bałem się, że mnie odrzucisz. Znienawidzisz. A ja znów będę musiał cierpieć i będę tylko przysparzał ci kłopotów – Płakałem głośno, ledwo co można było mnie zrozumieć. Jednak ty miałeś wprawę, zrozumiałeś wszystko i delikatnie musnąłeś moje czoło. Popatrzyłem się na ciebie, ty także płakałeś. Twoje oczy były zrozpaczone. Oparłem się o ciebie, czułem się słabo.
REITA
Podtrzymałem cię. Czułeś to samo, ty także się bałeś. Byłem tak niewyobrażalnie szczęśliwy, pomimo sytuacji, która miała miejsce przed chwilą. Pogładziłem twój policzek, spływały po nim łzy. Chwyciłem twoją dłoń w ten sam sposób, w jaki zrobiłeś to ty przed tym cholernym wywiadem. To było wszystko moja wina. Źle to ująłem, nie przyjąłeś tego tak, jak miałem nadzieję, że to zrobisz.
- Przepraszam… Przepraszam… - jęknąłem cicho, popatrzyłeś na mnie zaskoczony – To wszystko moja wina, to ja jestem stchórzyłem, bo nie było mnie stać na chwilę odwagi i szczerości – powiedziałem to starając się uspokoić. Nie mogłem, łkałem cicho pomiędzy niektórymi słowami – Kocham cię… To o tobie powiedziałem w wywiadzie. To w tobie jestem zakochany. Szaleję za tobą. Byłem pewien, że ty nie czujesz do mnie tego samego. Dopóki nie przeczytałem twoje listu pożegnalnego.
Podtrzymałem cię. Czułeś to samo, ty także się bałeś. Byłem tak niewyobrażalnie szczęśliwy, pomimo sytuacji, która miała miejsce przed chwilą. Pogładziłem twój policzek, spływały po nim łzy. Chwyciłem twoją dłoń w ten sam sposób, w jaki zrobiłeś to ty przed tym cholernym wywiadem. To było wszystko moja wina. Źle to ująłem, nie przyjąłeś tego tak, jak miałem nadzieję, że to zrobisz.
- Przepraszam… Przepraszam… - jęknąłem cicho, popatrzyłeś na mnie zaskoczony – To wszystko moja wina, to ja jestem stchórzyłem, bo nie było mnie stać na chwilę odwagi i szczerości – powiedziałem to starając się uspokoić. Nie mogłem, łkałem cicho pomiędzy niektórymi słowami – Kocham cię… To o tobie powiedziałem w wywiadzie. To w tobie jestem zakochany. Szaleję za tobą. Byłem pewien, że ty nie czujesz do mnie tego samego. Dopóki nie przeczytałem twoje listu pożegnalnego.
RUKI
On czuł to samo! Ogarnęła mnie euforia, na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Popatrzyłem ci w oczy, były tak cudownie rozmarzone, ale jednak pełne smutku. To była moja wina. Wszystko było źle, mój plan był beznadziejny. Kolejne egoistyczne posunięcie z mojej strony. Ale on mnie uratował, teraz wiem co czujemy do siebie. Nie zniszczę tego, obiecuję!
- Przepraszam… - szepnąłem cicho i rozchyliłem usta zapraszająco. Pragnąłem jego bliskości tu i teraz.
On czuł to samo! Ogarnęła mnie euforia, na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Popatrzyłem ci w oczy, były tak cudownie rozmarzone, ale jednak pełne smutku. To była moja wina. Wszystko było źle, mój plan był beznadziejny. Kolejne egoistyczne posunięcie z mojej strony. Ale on mnie uratował, teraz wiem co czujemy do siebie. Nie zniszczę tego, obiecuję!
- Przepraszam… - szepnąłem cicho i rozchyliłem usta zapraszająco. Pragnąłem jego bliskości tu i teraz.
REITA
Patrzyłem na ciebie, jesteś moim ideałem. Nie zostawię cię, po tym wszystkim nigdy nie wypuszczę cię ze swoich objęć. Kocham cię! Popatrzyłem na twoje usta, wiem czego oczekiwałeś. Złożyłem delikatny pocałunek na twoich wargach, który później przerodził się w bardziej namiętny. Od dziś na zawsze, będę u twojego boku. Jako twój anioł stróż.
Patrzyłem na ciebie, jesteś moim ideałem. Nie zostawię cię, po tym wszystkim nigdy nie wypuszczę cię ze swoich objęć. Kocham cię! Popatrzyłem na twoje usta, wiem czego oczekiwałeś. Złożyłem delikatny pocałunek na twoich wargach, który później przerodził się w bardziej namiętny. Od dziś na zawsze, będę u twojego boku. Jako twój anioł stróż.
RUKI
Kocham cię, Akira.
Kocham cię, Akira.
REITA
Kocham cię, Takanori.
Kocham cię, Takanori.
W końcu są razem. To było smutna.
OdpowiedzUsuńTo było przygnębiające. Cóż powiedzieć, trochę to takie... nie wiem. Czasem bohaterowie przeczą sami sobie, ale ogólnie mi się podobało. Czekam na nowe notki <3.
OdpowiedzUsuńA już się napaliłam, na smutne zakończenie. Ale dobrze, że jest happy end, bo inaczej ryczałabym jak bóbr. ;(
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobało i czekam na więcej! Weny, weny i jeszcze raz WENY!